Najpierw odwiedziliśmy zamek w Łęczycy, gdzie faktycznie spotkaliśmy kilka wcieleń Boruty. Nam najbardziej podobał się Boruta Fircyk w kapeluszu. Nie lada wyzwaniem było wspinanie się po okrytych mrokiem schodach, na wieżę zamkową. Podczas zwiedzania kolegiaty w pobliskim Tumie również dopatrzyliśmy się śladów działania sił nieczystych. W kościele? No tak. A odciski diabelskich raciczek na niemal tysiącletnich murach kolegiaty? A zamykanie wody święconej, by nie kradły jej czarownice? Ostatecznie wylądowaliśmy w Oporowie. Znów jednak ogarnął nas strach. Oczom kilkorga ukazała się w oknie, tajemnicza postać kasztelanki, o której opowiadała Pani Przewodnik. Pan z ochrony dodał, że dziwne zjawiska z nią związane zarejestrowały nawet kamery monitoringu. Zejdźmy jednak na ziemię. Piknikowa atmosfera rozhulała się na dobre podczas ogniska, pieczenia kiełbasek i odpoczynku w cieniu drzew, gdzie żadne diabły i inne duchy wstępu nie miały. Aż szkoda było wracać do domu.